Fabio
Lo Coco Fragrance to bardzo świeża niezależna, niszowa marka prosto z Włoch
która wylansowała kilka lat temu dwa egzotyczne pachnidła które właśnie do mnie dotarły: Oud-Narang i Moorish zamknięte zostały
w prostych szklanych flakonach czworokątnego pryzmatu. Perfumy na ten
czas sprzedawane są głównie we włoskich ekskluzywnych
Perfumeriach.
Warto
także podkreślić iż Fabio oprócz zajmowania się pięknem
olfaktorycznym jest światowej sławy wizażystą i stylistą włosów.
Interesuje się sztuką figuratywną i fotografią. Kreator idealnie
potrafi podkreślać unikalne cechy każdej twarzy, co skutkuje
dopasowanym, perfekcyjnym i dopracowanym wyglądem. Swoje zdolności
pokazywał na wybiegach dla takich marek jak: Etro, Trussardi, Les
Hommes, Alessandro Dell'Acqua, Emanuel Ungaro oraz Marielli Burani a
Jego prace ukazały się w prestiżowych publikacjach takich jak:
Vogue, L'Officiel, Jimon, Sublime, Italian Vanity Fair, Elle Spain,
Mariclaire i Russh. Jest obecnie cennym konsultantem w zakresie
opracowywania trendów dla wielkich firm.
Jak
chyba większość czytających tu osób domyśla się iż uwielbiam
przeszukiwać net, oraz gorączkowo przeszukiwać nuty perfum z
różnych zakątków świata i jeśli widzę interesujące składniki
w perfumach to nie odmówię sobie testów, a często jest tak iż
kończy się to na gorączkowym poszukiwaniem flakonu. Od samego
początku wiedziałem iż MOORISH to po prostu musi być coś
wielkiego. I tak w rzeczywistości jest.
To przepiękne, intensywne
pachnidło które zachwyca od samego początku. Można tylko
pogratulować kreatorom stworzenia tak obłędnego zapachu który
powoduje iż co chwilę wącham nadgarstek i wzdycham słowami och i
ach :) gdyż nie mogę się nacieszyć tym cudem.
Pachnidło
należy do tych wielopłaszczyznowych zapachów, intensywnie
zmieniających przechodzenie w kolejne akordy które są tu ukazane
bardzo wyraźne. Określiłbym go jako aksamitny, dostojny aromat
przywołujący doskonałe męskie zmysłowe zapachy z lat
80-tych. Twórcy perfum skupili się raczej na ukazaniu w zapachu
ciemnej, aksamitnej bardzo szlachetnej róży i zrobili to bardzo
dobrze. Sam zapach pokazuje jak perfekcyjnie można połączyć
kontrasty lekkie,wodne z głębokimi balsamiczno- drzewnymi.
MOORISH
Nuty głowy: akord wodny, sycylijska słodka pomarańcza, róża bułgarska,
Nuty serca: paczula, drzewo sandałowe, wetyweria, skóra, brzoza,
Nuty bazy: tytoń, czystek, czarne nasiona wanilii, oud, szara ambra.
Nuty serca: paczula, drzewo sandałowe, wetyweria, skóra, brzoza,
Nuty bazy: tytoń, czystek, czarne nasiona wanilii, oud, szara ambra.
Początek
ukazuje na nadgarstku głęboko purpurową różę skąpaną w
świeżej porannej rosie, niesioną chłodnym wiatrem znad oceanu,
próbującą wznieść się w powietrze a zmierzającą tu w kierunku
mrocznym, ciemniejszym żywiczno-dymnym wspartą sporym dodatkiem
kremowej czekoladowej paczuli, nut skórzanych, tytoniu z kroplą
brzozy. Mam takie wrażenie że do perfum użyto sypkiego kakao
którego niestety nie znajdziemy w składzie. Delikatny aromat
zamszu, ambry oraz wytrawnej wanilii, stanowi wsparcie, reszta
składników takich jak miękkie drewno sandałowe jest tu tylko
dopełnieniem. Z upływem czasu kompozycja cichnie, różane akordy
przygasają pozostawiając na skórze delikatne i cierpkawe wyziewy
paczulowo- tytoniowe z odrobiną agarowca i dopiero wtedy mój nos
zaczyna interpretować to pachnidło jako męski skórzany szypr.
Zaprawdę powiadam to jest mistrzostwo!
Moorish
to bardzo harmonijna kompozycja której wszystkie składniki tworzą
spójną całość. Szczególnie testy polecam wielbicielkom takich
perełek jak: Perles de Lalique, M by Marcel od Oriflame, Cocoon od
YR. Z pewnością będą zachwycone.
Równie
interesujący co obłędny Moorish. Pachnidło OUD-NARANG wykreowany został w 2015 roku
to przyprawowo-cytrusowo-drzewny zapach z wypełzającą subtelną
pikanterią: drewnem cedrowym. Perfumy jak poprzednik zamknięte
zostały w tym samym flakonie który zachęca do przetestowania
zawartości. Pierwsze co poczujemy, to suche sproszkowane akordy
pieprzu niesione podmuchem gorącego wiatrem oraz musująco-szampańskie letnie cytrusy,
przypominające smaczną lemoniadę z dodatkiem zielonego listka
mięty, do których po bardzo długim czasie dołączą akordy
drzewne i subtelnie kadzidlane. Później zapach zmienia swój
kierunek w szyprowe aromaty i jest to, moim zdaniem, najbardziej
atrakcyjna jego faza. Pamiętając jeszcze niedawną kilkudniową
poświąteczną zimową szarugę z wdzięcznością przyjmuję każdy
kolejny przejaw odmiany. Oud Narang jest właśnie takim powiewem od
strony letniej, suchej, ciepłej i bardzo przyjemnej. Dodany do niego
olejek gorzkiej pomarańczy z grejfrutem tylko potęguje doznanie. W tym zapachu
ukazany jest na sposób orientalny, żywiczny, rozgrzany, promienny i
bardzo przyjemny.
Można
powiedzieć, że mamy tu do czynienia z perfumami letnio-drzewnymi a
z drugiej strony niepostrzeżenie wkrada się na pewien moment tu coś
ostrego, chłodnego a to za sprawą dodania cedru, z pikantną wetiwerią.
Spodziewałem się prawdziwej mocy, gęstości jak w wyżej opisywanym
zapachu, a zaskoczyła mnie jego delikatność. Ale to tylko na plus.
Nosząc to pachnidło malują mi się obrazy spaceru po gorących,
piaszczystych wydmach, widok wyschniętych bali drewna rzuconego gdzieś na
brzeg tylko dodaje uroku, powiewu lekkiego letniego wiatru oraz panująca wszechogarniająca cisza
i spokój. Bardzo urzekające w noszeniu perfumy.
OUD-NARANG
Nuty głowy: różowy pieprz, grejpfrut, bergamotka, petitgrain (olejek z liści drzewa szlachetnej, gorzkiej pomarańczy)
nuty serca: wetyweria, cedrowe drewno,
nuty bazy: benzoes syjamski, fasolka tonka, kadzidło.
Zdjęcia: Fabio Lo Coco Fragrance Facebook. Konstantin Subbotin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz