Francuska
niszowa marka Juliette Has A Gun przedstawia w tym roku swój nowy
zapach Vanilla Vibes inspirowany słynnym Festiwalem Burning Man.
Pachnidło to jest połączeniem dwóch przeciwieństw: afrodyzjaka:
naturalnego akordu wanilii skręcającego w aromatyczne klimaty
morskie z tajemniczym składnikiem Fleur de Sel.
Fleur
de sel to nic innego, jak jedna z wielu odmian soli morskiej. Jednak
jest to odmiana zupełnie wyjątkowa – zarówno ze względu na
sposób jej pozyskiwania, jak i niezwykłe właściwości, Fleur de
sel to wyjątkowa sól, nie tylko ze względu na specyficzne,
kwiatowe ułożenie kryształów. Jej pozyskiwanie nie należy do
najłatwiejszych i trwa jedynie trzy miesiące w roku – od początku
czerwca do końca sierpnia. Sól ta wytwarzana jest przede wszystkim
we Francji, Portugalii i na Majorce. W Hiszpanii i Portugalii
określana jest mianem Flor de sal. Powstaje w wysokiej temperaturze,
gdy słona woda i ciepłe powietrze doprowadzają do krystalizacji
soli na powierzchni oceanu. Z tego względu nazywana jest także
owocem słońca, powietrza i wody.
Vanilla
Vibes debiutuje właśnie na stronie marki jak i w wybranych
perfumeriach,a dostępne jest jako woda perfumowana o 100ml pojemności
oraz orientacyjnej cenie: 135 dolarów. Miejmy nadzieję że zapach pojawi się w Warszawskiej Perfumerii Mon Credo
Nuty Vanilla Vibes:
Fleur de Sel, absolut naturalnej wanilii, orchidea - absolut, absolut drewna sandałowego, absolut fasolki tonka, brązowe piżmo i absolut benzoesu.
Festiwal
Burning Man jest jednym z najbardziej fascynujących festiwali na
świecie. Raz
w roku na pustyni Black Rock w stanie Nevada wznoszone jest
tymczasowe miasteczko. Zawsze od zera. Po festiwalu znika bez śladu.
W jego trakcie odbywają są koncerty, imprezy, spektakle teatralne i
różnego rodzaju widowiska.
Jest
to festiwal, którego głównym motywem jest przede wszystkim
ekspresja artystyczna, celebracja życia i niczym nie ograniczony
rozwój osobisty. Każdy uczestnik może podczas tych kilku dni
wyrazić swoją osobowość, nie zważając na narzucane przez
społeczeństwo konwenanse dotyczące zarówno ubioru, jak i
zachowania. Larry Harvey nieprzerwanie przyczyniał się do swojego
konceptu i w 2004 roku stworzył 10 głównych zasad, które do
dzisiaj stanowią jedyne standardy. Wśród nich wymienia m.in. pełne
i szczere zaangażowanie w wspólny projekt, własna inicjatywa,
uniezależnienie się od konsumpcjonizmu, wyrażenie siebie, czy też
doświadczanie sztuki. Uczestnicy wspólnymi siłami, bez pomocy
sponsorów oraz mediów, tworzą co roku festiwal otwarty dla
każdego.
Punktem
kulminacyjnym Burning Mana jest spalenie gigantycznej kukły,
która co roku od nowa wznoszona jest na pustyni. Bardziej niż kukłę
przypomina jednak futurystyczną, gigantyczną rzeźbę.
Futurystycznych instalacji jest zresztą na Burning Manie mnóstwo.
Dla
części uczestników jeszcze większym przeżyciem jest
spalenie „świątyni” – zazwyczaj w ostatnim dniu imprezy.
Festiwalowicze zostawiają w jej wnętrzu wiadomości - często są
to bolesne historie z życia. Płoną razem z całą konstrukcją.
Niektórzy traktują to jako pewnego rodzaju rytuał oczyszczenia.
Zapachy
Juliette has a gun są inspirowane twórczością Williama Szekspira,
ale typowy renesansowy romantyzm otrzymał tu nowoczesną oprawę.
Sama nazwa marki symbolizuje niezależność i wolność, dając
kobietom do ręki wyimaginowaną broń, aby mogły stawić czoła
mężczyznom w odwiecznej walce płci, namiętności i miłości.
Ojcem
marki Juliette has a gun jest Roman Ricci, wnuk sławnej projektantki
Niny Ricci, której perfumy zachwyciły świat. W ten sposób do
świata urody weszło w 2006 r. kolejne pokolenie z tej rodziny,
łamiące reguły nowoczesnej sztuki perfumeryjnej. Uwagę przykuł
zapach Juliette has a gun Not a perfume, oparty na jednym składniku
– ambroksanie.
Pierwszą pasją tego
młodego kreatora w świecie perfum, był sporty wyścigowe. Włożył
dużo energii, pasji i motywacji w zostanie kierowcą wyścigowym
w słynnych wyścigach „Les 24h du Mans”. Ale jego serce również
należało do innego świata.
Zainspirowany
światem mody (przez babcię Ninę Ricci) i perfum (przez dziadka
Roberta - twórca słynnego „L’Air du temps”) już od
samego dzieciństwa żył w otoczeniu świata pełnego zapachów i
kreacji. Będąc wdzięcznym takiego dziedzictwa postanowił
udowodnić, że sam także potrafi stworzyć swój własny świat
marzeń. Zaczął praktykować w światowych perfumeriach, ucząc
się przez 4 lata od największych, a następnie
namówił Francisa Kurkdjiana, do wspólnej pracy. Potem
wszystko potoczyło się błyskawicznie i w 2006 roku powstała
marka „Juliette has a gun”.Każdy z zapachów nawiązuje do
konkretnego obrazu, każdy zapach odpowiada innemu aspektowi
kobiecości, każda nazwa, kolor i kompozycja zachowuje spójność z
opisem osobowości.
Projekty
flakonów, interesujący koncept, osobowość głównego twórcy i
ogólny image czyni z marki Juliette has a gun swoistą platformę
dla kobiet, które potrafią się cenić, nie boją się prowokacji,
a przy tym wszystkim pozostają kobiece.
Link, info, zdjęcia:
https://edition.cnn.com/style/article/burning-man-2015-feat/index.html
http://www.pocko.com/scott-london-burning-man/
https://www.dailymail.co.uk/news/article-3228688/Welcome-desert-rave-goes-half-naked-angels-Day-Dead-worshipers-sideshow-freaks-look-craziest-costumes-70-000-festival-goers-Burning-Man-2015.html
Mon Credo
https://www.pinterest.nz/pin/305822630940348219/