poniedziałek, 22 stycznia 2018

NEWS: Slowdive, Hiram Green (2017)

Hiram Green to znakomity twórca pachnideł który jest jednym z moich faworytów jeżeli chodzi o własne kreacje zapachowe. Ten perfumiarz pochodzący z Kanady a tworzący obecnie w Europie w Holandii rozpoczął swoją działalność w Londynie w 2003 roku z luksusową marką Scent Systems oferującą 17ml ekstrakty perfum stworzone bez jakichkolwiek ograniczeń kosztów produkcji o potężnej mocy i zawrotnej cenie, w całości poświęcone kwiatom. Hiram Green tworzy ręcznie robione zapachy wykonane wyłącznie z naturalnych materiałów i w małych partiach.
Swoją pierwszym autorską zapachową kreacją Moon Bloom z 2013 roku oczarował świat. To perfumy w którym motywem przewodnim było potężne kremowo-narkotyczne kwiecie tuberozy.
Następnie oczarował nas szyprowym pachnidłem Shangri-la z 2014 roku inspirowanym legendarną mityczną krainą Shangri-La położoną w jednej z dolin Himalajów Tybetu, W 2015 roku wydany został prawdziwy klejnot w kolekcji limitowany zapach Voyage wyprodukowany w ilości 250 flakonów jako oda do egzotycznych tajemniczych Indii. Przedostatnimi pachnidłami w kolekcji perfumiarza były kwiatowy Dielettante oraz Arbolé Arbolé inspirowany poematem wybitnego hiszpańskiego poety i dramaturga Federico Garcii Lorca.
W Grudniu 2017 roku twórca pokazał światu Slowdive – szóste w kolekcji autorskie perfumy, zamknięte w tym samym designie 50ml flakonu co wcześniejsze zapachowe dzieła. Wszystkie zapachy są także dostępne w mniejszej podręcznej 10ml pojemności.

A jaki jest w noszeniu jego najnowszy zapach?
Slowdive to w pełni naturalne, ręcznie wykonane perfumy, które ukazały się pod koniec 2017 roku rozpoczynające się słoneczną indolową eksplozją białych bukietów, głównie z kwiatów pomarańczy. To gorące w noszeniu, żywiczno-kwiatowe pachnidło, złożone z bogatego narkotycznego słodkiego nektaru z pikantno-słodkim środkiem wypełnionym słodyczą suszonych owoców i kwiatów tytoniu przypominający mi aromat kumaryny połączonej z suszonymi w słońcu garściami goździków plus dyskretną kroplą olejku lawendowego.
Rozgrzany do gorąca plaster wosku pszczelego wypełnionego miodem i ekspansywna piękna, dumna narkotyczna tuberoza rewelacyjnie sie łaczą ze sobą tworząc razem z żywicami aksamitną cielistą, pudrowo-kwiatową miksturę idealną na długie mroźne zimowe wieczory przywodzącą na myśl orientalno- żywiczna mieszankę labdanum z balsamem tolu, kremowym sandałowcem i benzoesem. Z pod grubej warstwy wosku wyłania się lekko pikantny aromat kwiatu tytoniu z pewnością z sowitym dodatkiem suszonych liści. To co w tych perfumach od razu mnie ujęło to towarzystwo białych kwiatów: tuberozy, tytoniu, pomarańczy z gorącymi akcentami żywiczno-miodnymi.
Dla mnie ten aromat jest jak wspomnienie najszczęśliwszych chwil z dzieciństwa: pełnia lata, gorące nagrzane w słońcu łąki pełne kwiatów uginających się od nektaru nad którymi nisko latają pszczoły oraz mnóstwem kwitnących drzew takich jak lipa, akacja i mimoza. Te jakże bogate słodkie, leniwie ciepłe perfumy są znakomicie wyważone i ukazują ponownie przykład niezwykłej zdolności kreatora więc koniecznie polecam testy!

Slowdive (Eau de Parfum)
Nuty: Neroli, Kwiat pomarańczy, Kwiat tytoniu, Wosk pszczeli, Suszone owoce, Tuberoza, Żywice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz