Światło w mojej duszy.
“Accendis jest wynikiem mojego osobistego
duchowego poszukiwania związanego z moim wewnętrznym światłem. Po łacinie
“Accendis” oznacza “ty oświetlasz” i zawsze wierzyłam, że pop art może
”oświetlać” w sensie dawania rzeczom nowego światła. Jest sporo ducha PopArt w
Accendis zarówno w formie, jak i w zapachach, które są moją pasją i pracą.
Dałam zapachom silną osobowość, ponieważ światło jest
silniejsze niż ciemność. Prezentowane są one w szklanej butelce tak czystej jak
kryształ, w pudełku z cennym aksamitem, ponieważ światło zasługuje na to by
dobrze go strzeżono”.
Emy Rodriquens
"Popart i neo pop art zainspirowały to tworzenie
podążając za tą ideologią, że wszystko, co nas otacza jest źródłem emocji, a
każdy przedmiot może mieć inny aspekt niż ten, który widzisz na pierwszy rzut oka. „Popart jest sposobem
kochania rzeczy”, Andy Warhol.
Zapachy Accendis to wyrażanie energii, nic dziwnego, ich
zwykłe cechy to żywica i drewno..symbole potęgi życia. Accendis 0.1 są łagodne
i mocne, Aclus jest tryumfem kompletności,
a Accendis 0.3 symbolizuje intensywność.
"Kolekcja Accendis jest metaforyczną podróżą po ścieżce
życia, tworzenie ACCENDIS jest sposobem szanowania i dzielenia się emocjami’
My wszyscy jesteśmy ożywieni przez światło w naszych
duszach i rozpoznajemy w różny sposób jego wielkie znaczenie. Gdzieś w naszych
duszach jest świadomość, że jest więcej niż tylko fizyczna rzeczywistość. Jest
też coś „magicznego” … metafizycznego.
Światło nadziei, miłości, namiętności, zwycięstwa .. i
wielu innych rzeczy reprezentuje istotę naszego życia. My wszyscy potrzebujemy
światła, by oświecać nasze horyzonty. Dzielenie wszystkich emocji, które ono
wzmaga może tylko wzbudzić radość. Wiedza jest również światłem i objawieniem.
Wszystkie te elementy podsycają zatem nasze światło, naszą energię i nasze
życie. Zawsze wierzyłam, że Pop Art może “oświetlać” w sensie dawania rzeczom
nowego światła. Jest sporo Pop Artu w Accendis, zarówno w formach, jak i
zapachach, kolejną moją pasją zanim stała się moją pracą przez wiele lat".
Perfumy angażują nasze zmysły i emocje. Zwykły
przedmiot, tak zwykły jak poszukiwanie światła, jest przekształcany ze zwykłego
pojemnika na jakikolwiek płyn na zdumiewającą butelkę zapachu, który prowadzi
cię na ścieżkę, gdzie zostajesz schwytany przez emocje.
Ten specjalny pojemnik prezentowany jest w środku
książki. Tej książki nie czytasz, ale uczysz się z niej poprzez zmysły. Zapachy
Accendis, serce tej podróży szukające światła, ma ogólne powołanie i
eksperymentalne bodźce wywodzące się z wielu kultur, odległych i różnych od
siebie.
Emy Rodriquens
Accendis Aclus (2015)
ACCENDIS ACLUS to spełnienie wewnętrznej metamorfozy.
ACCENDIS ACLUS to pełnia doświadczenia, które kształtuje duszę, ale także
potrzeba, by podtrzymywać chłopięcą
stronę duszy. To kompozycja, która podtrzymuje i wspiera, złożona i gęsta.
Świeże i cudowne otwarcie z nutami Bergamotki i Cytryny wkraczają do
przytulnego i przebitego serca z Irysem, Dzięgielem, Kardamonem, aromatycznym
balsamicznym Absolutem z południowo-amerykańskiego drzewa Myroxylon balsamum, i
absolutem Czystka. Siła, która wspiera i zatrzymuje pozytywną energię
zawierzona jest mocnemu drewnu gwajakowemu i drewnu agarowemu (oud) z
balsamicznym niuansem Gurjum i Cypriolu.
Accendis Aclus
Rodzina zapachowa: Drzewno-orientalna
Nuty głowy: Bergamotka, Cytryna,
Nuty serca: Irys, Absolut balsamu tolu, Absolut Cistus
labdanum, Arcydzięgiel, Davana(Artemisia), Kardamon,
Nuty bazy: Cypriol, Drewno gwajakowe, Drewno agarowe
(Oud), Balsam Gurjum.
W testowanym pachnidle ACLUS już od samego otwarcia mamy
konkrety na najwyższym poziomie i to jest wspaniałe. Początkowo przez pierwszą
chwile (dosłownie sekundy) rozwoju zapachu na skórze ujawniają się intensywnie
świeże cytrusy, które bardzo szybko ustępują miejsca drzewnemu orientowi. Jest to niezwykłe pachnidło łączące w sobie
bogactwo wszelakich żywic i orientalnych nut ułożonych wokół pikantnych, lekko
przyprawowych nut.
Niesamowite jak ten zapach staje sie głęboki, miękki,
drzewny więc można tylko pogratulować twórcom stworzenia tak fantastycznego
zapachu. Orientalny przepych ujarzmiony i podany w bardzo ciekawej formie, chociaż
nic a nic nie traci przez to na swej oryginalności. Słowne skojarzenia to:
wyrafinowana elegancja, tajemnica, mrok ale i swego rodzaju aksamitna lekkość.
Aclus to piękny zapach, bardzo dopracowany, czuć w nim mistrzowską rękę która
popełniła to olfaktoryczne dzieło. Są to perfumy pełne kontrastów. Z jednej
strony mamy cytrusy i mocne zaznaczenie pudrowych woni irysa które należą do najdroższych składników
używanych w perfumiarstwie, a z drugiej ciemne, drzewno-żywiczne ingrediencje
które po dłuższym noszeniu kierują się w stronę półmroku, za sprawą dymnego
drewna gwajakowego i sowicie dodanego agarowca towarzyszącego nam praktycznie
od samego początku.
Warto szerzej wspomnieć o tym jakże pięknym kwiecie.
Irysy to magiczne kwiaty, symbolizujące dobre wieści. Ich nazwa z łaciny
wywodzi się od greckiego Íris, tłumaczonej jako bogini tęczy lub tęcza. W
mitologii Iris była córką Elektry, jednej z siedmiu Plejad, wnuczką Atlasa i
Plejony. Według Hezjoda była siostrą harpii. Wyobrażano ją sobie jako kobietę ze
skrzydłami, ubraną w szatę o barwach tęczy. Podobnie jak Hermes była posłanką
bogów. Zsyłała na ziemię deszcze, użyźniała pola, zaopatrywała chmury w wodę.
Codziennie wczesnym rankiem powoziła złotym rydwanem zaprzężonym w pawie,
obwożąc po świecie dumną i nieprzebłaganą Herę, żonę Zeusa. Centrum kultu Iris
mieściło się w Delos, gdzie składano jej ofiary w postaci suszonych fig i
miodowych ciastek. Bogini ta była również częstym motywem w greckim malarstwie
wazowym i w rzeźbie.
Wystarczy spojrzeć na barwy kwiatów. Występują niemal we
wszystkich kolorach tęczy i ich bajecznych odcieniach. Sama tęcza to jedno z
najpiękniejszych zjawisk optycznych w przyrodzie. Od dawien dawna fascynuje,
olśniewa, skłania do refleksji... Starożytni Grecy traktowali ją jako znak
niebios i przyjmowali, że tęcza to uśmiech bogini Iris. Wikingowie wierzyli, że
tęcza jest mostem łączącym siedzibę bogów Asgard z ziemią. W buddyzmie
symbolizuje siedmiobarwne schody, po których Budda zszedł na ziemię, a w
hinduizmie stanowi łuk, z którego bóg Indra wypuszcza deszczowe strzały.
Muzułmanie uważają ją za most Sirat, który muszą przekroczyć ich dusze po
śmierci, by dostać się do nieba. W Starym Testamencie tęcza jest
przypieczętowaniem przymierza Boga z Noem, dzięki któremu ziemi nigdy nie
nawiedzi potop. Z tego zestawienia widać wyraźnie, że tęcza we wszystkich
kulturach jest symbolem obecności Boga i boskiego posłannictwa, symbolem
nadziei i dobrej nowiny. Wystarczy się przyjrzeć kwiatom kosaćców, ich barwom i
wzorom, aby doznać wrażenia olśniewającego piękna i czystości, by poczuć radość
i nadzieję.
Iris oznacza również "kreatywność" i
"energię". Nic dziwnego, że był jednym z ulubionych kwiatów malarza
Vincenta van Gogha, który uwiecznił go na wielu swoich obrazach. Irys stał się
inspiracją dla artystów. Nawet opera zatytułowana, jak ten kwiat, powstała we
Włoszech. Już w czasach starożytnego Rzymu irys (inaczej: kosaciec) był znany.
Mężczyźni, którzy obdarowywali nim swoje panie, cenili je za zalety: czystość
duszy i ciała. Kwiat ten to również symbol wiary i nadziei. A legenda głosi, że
kto po raz pierwszy ujrzy ten kwiat, wkrótce zakocha się z wzajemnością. W
dawnych czasach stosowano go także podczas medytacji.
Oprócz korzenia kwiecia irysa pozostałe mocne składniki:
przyprawy, żywice są tu doskonale wyważone i pięknie otulają lecz to właśnie
żywica agarowa zwana oudem ma swoją bardzo szlachetną odsłonę. Jest dominującym
składnikiem w tych perfumach i to ona decyduje głównie o wyrazistości
kompozycji nadając jej z niektórymi składnikami przyjemnej,
drzewno-balsamicznej głębi. Dwa składniki które świetnie się uzupełniją:
Artemisia i arcydziegiel daje mu mocnego pikantno-aromatycznego, lekko
gorzkawego kopa, pachnącego niekiedy jak zielony absynt a dzięki
przestrzennemu, ciemnozielonemu tłu kardamonu z cypriolem nabieraja lekkiej
pikantnej głębi. Oczywiście wszystko to w akompaniamencie agarowca, a
dyskretny dodatek labdanum uspokaja kompozycję.
Podsumowując: nie będę owijać w bawełnę iż jest to
piękny, elegancki i bardzo szlachetny zapach. Intensywny, dobrze skomponowany o
bardzo dużej trwałości i projekcji z cudownym, intrygującym, wręcz trochę
mrocznym zakończeniem. Żaden ze składników pomimo konkretnych egzotycznych nut
tu nie krzyczy, nie jest natarczywy, wszystkie ze sobą doskonale współgrają. Nazywałbym
go pachnidłem ciepłym, seksownym, pociągającym i mistrzowsko skomponowanym.
Myślę, iż każdy sam powinien doświadczyć tego bogactwa drzewnych nut i akordów
w tej fenomenalnej kompozycji którą w okresie zimowo-jesiennym wręcz nosi mi
się bosko, lecz należy pamiętać o jednym. O umiarkowanym dawkowaniu by nie
przedobrzyć.
Accendis 0.1 (2015)
ACCENDIS 0.1 to emocja, która wzbudza nadzieję.
Pragnienie odkrycia, chęć bycia otwartym
na życie i zrozumienie tajemnic. To łagodna i głęboka kompozycja.
Delikatna zieleń zgłębiająca niuanse z suchym aromatem Galbanum i nutami Davany, która spoczywa na radosnej róży majowej osnutej balsamicznym
dymnym Cypriolem. Elegancka trwałość, harmonijna i obfita, określana jest przez
Styraks, Lorenox i Drzewo sandałowe.
Accendis 0.1
Rodzina zapachowa: kwiatowo-orientalna
Nuty głowy: Galbanum, Artemisia,
Nuty serca: Róża majowa, Cypriol,
Nuty bazy: Benzoes, Drewno sandałowe, Lorenox.
Pachnidło marki oznaczone numerem 0.1 to piękna
kompozycja o mocno słomkowo-pomarańczowym odcieniu, w której akordy orientalne
przeplatają się z królową świata kwiatów: Róży.
A że jestem fanem tego kwiecia , wielbię je ponad wszystko to także nie przeszedłbym obojętnie obok tej
kompozycji która od wczoraj czaruje mnie swoim zapachem.
Bogactwo najwyższej jakości składników ekscytuje,
sprawia że nosząc to pachnidło czujemy
się wyjątkowo. Początek bardzo pikantny ukazujący zroszone rosą galbanum z
krzewem artemisii dodającej dynamicznej, ziołowo-pikantnej świeżości, która szybko zmienia swoje oblicze
by wprowadzić nas do kwitnącego ogrodu gorącego letniego wieczoru, gdzie
uwalniane są ujmująco sensualne wonie aksamitnych różowo-purpurowych kwiatów.
Świeża, kwiatowa aura jaka mi towarzyszy przy noszeniu jest niesamowita.
Promieniuje pozytywna energią i wprawia w doskonały nastrój.
Zmysłowa woń olejku eterycznego z róży majowej zwanej
także różą stulistną(Rosa centifolia) lub prowansalską ma piękny zapach i
dodaje perfumom delikatnej, ale enigmatycznej lekkości. Róża swą nazwę
zawdzięcza olbrzymiej ilości aromatycznych płatków składających się na pełne kiście, a
niekiedy pod ich ciężarem pędy
często uginają się i łamią była i jest nadal jednym z najpopularniejszych
składników w przemyśle perfumeryjnym. Bywa elementem kwiatowych i orientalnych
kompozycji bądź całkowicie dominuje nad pozostałymi nutami.
Róża stulistna należy do jednej z najstarszych odmian,
Wyhodowana została przez holenderskich ogrodników prawdopodobnie pomiędzy XVII
a XIX wiekiem a może wcześniej. Znana jeszcze w starożytności i najszerzej
uprawiana. Przypuszcza się, że powstała z krzyżówek róży damasceńskiej z
różnymi gatunkami odmian róży: piżmowej, francuskiej, oraz róży dzikiej Rosa
Canina. Uprawiana jest przede wszystkim we Francji, Egipcie i Maroku. Jest
symbolem francuskiego miasta Grasse, światowej stolicy perfum. Zapach róży
stulistnej uważany jest za najpiękniejszy zapach różany. Charakteryzuje się
bogatym, jasnym i słodkim różanym zapachem z lekką nutą zieleni i miodu. Pełen
kobiecości, ponadczasowej elegancji i prestiżu.
Róża jest także kwiatem o niezwykłej historii. Od
najdawniejszych czasów oczarowywała każdego: począwszy od poetów i malarzy,
poprzez królów i władców tego świata i ich oblubienice, a skończywszy na parach
kochanków niezależnie od ich pochodzenia i statusu społecznego.
Jak pisze K. Wizner: "Składano jej hołdy we
wszystkich językach świata, na wszystkich lądach kuli ziemskiej, wprowadzając
ją do przepysznych i kosztownych ogrodów bogaczy i skromnych ogródków zwykłych,
szarych ludzi." Róża była zatem świadkiem niejednego namiętnego romansu,
była inspiracją wielu dzieł sztuki, ale również towarzyszyła w podejmowaniu
ważnych decyzji politycznych. To jakże intensywne, bogate w olejki
eteryczne kwiecie pięknie się tu rozwija na skórze w towarzystwie orientalno-drzewnych
akordów.
Z czasem zapach osiada na kremowej bazie składającej się
z suchych sandałowych wiórów w olbrzymiej ilości. Aromat ten nadaje miękkości
tej kompozycji wypełniając wnętrza swym mistycznym zapachem. Inne składniki
użyte w tym pachnidle nie narzucają się, nawet nie próbują zdominować ten
różano-sandałowy duet, tworząc razem niesamowity splot. Dopiero pod sam koniec
cielesny i zmysłowy sandałowiec zaostrza
się dzięki syntetycznej cząsteczce zwanej Lorenoxem, która jest mieszanka molekuł
przypominających połączenie drzew, akordów skórzanych i ambry.
Accendis 0.2 (2015)
ACCENDIS 0.2 jest osiągnięciem celu. Doświadczeniem,
które oszukuje duszę. Emocją doświadczaną, smakowaną w dojrzałym momencie;
pragnieniem, które jest pokonywane. Przekonywująca siła balsamu peruwiańskiego
jest wyegzaltowana w ostrej rzeczywistości Czarnego Pieprzu. Mocne drewna
utrzymujące zapach pomiędzy miękkością a mocą drewna cedrowego i gwajakowego
przewidującego refleksyjne zwieńczenie w owiniętej drewnianej łagodności drewna
agarowego (oud) i Czystka.
Accendis 0.2
Rodzina zapachowa: przyprawowo-drzewna
Nuty głowy: Balsam Peru, Czarny pieprz
Nuty serca: Drewno gwajakowe, Drewno cedrowe,
Nuty bazy: Drewno agarowe (Oud), Labdanum.
Accendis 0.2 to następna cudowna kompozycja, skonstruowana
z konkretnych nut zapachowych, które stworzyły przecudną woń.
Krótko mówiąc jest to stary, szlachetny drewniak. Gęsty, bogaty, kipiący wręcz przepychem o
porażającej trwałości, doprawiony początkowo mocnym, wszechobecnym wiercącym
pieprzem, przesycony wonnymi balsamiczno-dymnymi żywicami. Szlachetne drzewa są
tu okopcone, smoliste, przypalone, a na domiar uzupełniono je elementami
przyprawowymi. Następnie kompozycja ewoluuje a na mojej skórze wybija się
mnóstwo dziwnie słodkiego, odrobinę nawet podduszającego i pięknego,
przypominającego coś na kształt zapachu bardzo esencjonalnej i aromatycznej
wędzonej herbaty z dodatkiem rumu i likieru śliwkowego zmieszanego z truflą
czekoladową, których to nie znajdziemy w
składzie.
Za ten efekt odpowiedzialny jest z pewnością drewno
gwajakowe z balsamem peruwiańskim nasilający słodycz gwajakowca który
rozpoczyna swą przygodę przepięknym, niezwykle naturalnym i namacalnym akordem.
Po chwili pojawia się drewno cedrowe które daje wrażenie lekkiego chłodnego wiatru
który jednak szybko cichnie na skórze. Drzewne, słodkie dymy po jakimś czasie
przycichają stając się przytulnym,
orientalnym aromatem. Całość jest pozbawiona kantów, zgrzytów a balsamiczne
aromaty otulają jak najdelikatniejszy kaszmir.
W późniejszym etapie pojawia się delikatne wyciszające cielesne labdanum
jak gdyby połączone z szafranem. Nie wiem, gdzie właściwie podziewa się drzewny
oud. Agarowiec który jest zaznaczony w składzie jest przeze mnie praktycznie
niewyczuwalny, postanowił skryć się przede mną, gdyż tak dobrze zmieszane są te
perfumy.
0.2 jest zapachem głębokim, tajemniczym i
aromatycznym. Słodko-drzewnym, otulającym, zimowo-jesiennym nie mający nic wspólnego ze
typowymi suchymi na wiór drewniakami :) Pachnidło to jest tak mistrzowsko zmieszane przez co
wysupłanie poszczególnych akordów nie znając nut sprawiało mi autentyczną
trudność. Należy ona do tych
kompozycji niebanalnych ciepłych,
słodkawych, typowo wieczorowych ze szczególnym naciskiem na drzewno-balsamiczne
aromaty.
Flakony jak kanistry :-)
OdpowiedzUsuńTakie było zamierzenie :-)
Usuń