ZOOLOGIST Perfumes to stosunkowo młoda marka prosto z Toronto w Kanadzie, założona
przez Victora Wonga. Z dumą pochwalę się, że byłem jedną z pierwszych osób
która miała tę przyjemność poznania pierwszych wykreowanych dzieł:
Beaver, Panda, Rhinoceros. W tym roku Victor przedstawi nam aż 4 interesujące kompozycje:
Pandę w nowej zmienionej formule z 2014 roku, kwiatowo-szyprową Ważkę, oraz
dwie najnowsze: Słonia który będzie miał swoją premierę już 30 Września 2017
roku i planowaną zapowiedz Wielbłąda którego postaram się opisać innym razem
gdyż jest niezwykły w odbiorze. Należy także wspomnieć iż kreator współpracuje
z docenianymi i uznanymi perfumiarzami, a wszystkie zapachy nie zawierają
składników pochodzenia zwierzęcego, dlatego ze względów etycznych naturalne
piżmo zastąpione zostało jego syntetycznym odpowiednikiem. Marka była także
zdobywcą licznych nagród min: nagrody Art And Olfaction 2016 za perfumy Bat
wykreowane przez uznaną perfumiarkę Ellen Covey.
Dragonfly
(Eau de Perfum)
Dragonfly jest
kwiatowo-szyprową zapachową kreacją zamieszaną przez wielbiciela egzotycznych
kwiatów i roślin - Perfumiarza Juana M. Pereza twórcę Exotic Island Perfumer
która jest jego rzemieślniczą linią perfum składającą się z najlepszych
naturalnych jak i syntetycznych składników dostępnych obecnie na świecie.
Juan
urodził się i wychowywał na karaibskiej wyspie Puerto Rico, dorastał w
otoczeniu wspaniałych aromatów kwitnącego kwiecia kawy jak i palonych ziaren
oraz tuberozy, kwiatów pomarańczy.
Dragonfly
jest następnym debiutującym zapachem obok nowego reedytowanego pachnidła Pandy
z 2014 roku wykreowanego zupełnie na nowo jako mocniejszy ekstrakt, tym razem
przez Christiana Carbonnela. Perfumiarz najbardziej znany mi jest z zapachowych
kreacji dla marki Tabacora, Sospiro oraz włoskiej Masque Fragranze.
Kompozycja
Dragonfly należy do kolejnych udanych zapachowych kreacji. Pomimo iż perfumy z
pozoru wyglądają na delikatne i niezwykle ulotne, to w noszeniu już takie nie
są.
Z początku
musująca, lekko świetlista aldehydowa chmurka miesza się z mocarnym pudrowym heliotropem
oraz subtelną skórką z dojrzewającej cytryny która wprawia w pozytywny nastrój.
Delikatność zroszonych letnim deszczem kwiatów i ich ulotny zapach
przypominający mi kwitnące drzewo akacjowe a to za sprawą kwiecia wiśniowego podrasowanego
lotosem z intensywnym kwitnącym heliotropem wraz z aromatem pudrowego irysa
bosko układa się na nadgarstku. Wąchając to dzieło można faktycznie stwierdzić,
że ten zapach dobrze oddaje aurę letniego poranka zroszonego rosą kwitnącego ogrodu.
Pomimo iż w nutach znajduje mnóstwo akordów kwiatowych to nosząc go, ma się
wrażenie otaczającej zieloności, relaksu na zielonej trawie i jest to bardzo
przyjemne uczucie. Szczególnie w okresie jesiennym. Sowity dodatek w
postaci mchu sprawia, że szyprowy klimat zostaje utrzymany na końcu ocieplony miękkim
drewnem sandałowym.
Dragonfly
to piękna, zmysłowa, otulająca i uwodzicielska kompozycja.
Snująca
się przez kołyszące trzciny i falujące łodygi papirusu bryza ściga słodką
poranną mgiełkę. Nieskazitelne lustro rozpostarte na spokojnej zielonej tafli
wody roztrzaskuje nagły deszcz, puszczając łagodny romans lotosu i irysa w
oszalały, namiętny rytm. Wysoko w górze pasma promieni słonecznych odsuwają szare chmury, ich ciepło wyciąga
gęsty aromat ze zroszonej powierzchni. Spod niknących drobnych fal zaczynają
się wyłaniać niespokojne nimfy. W łagodnym świetle księżyca nowo narodzone
ważki rozprzestrzeniają kruche, nienaruszone skrzydła trzymane w powietrzu, by
eksplorować świat pomiędzy rozlewiskiem a niebem. Jak polana uchwycona w
delikatnych przebłyskach na płótnie impresjonisty, bogata, zielona kwiatowa
mieszanina Zoologist Dragonfly przenosi cię przez labirynt nastrojowych tonów i
melancholijnej pogody. Ta olfaktoryczna podróż odzwierciedla cykl kobaltowego
stawu, od załamującego się światła brzasku do gęstego kobierca zmroku, pod
okiem przemykającej ważki.
Nuty
głowy: Aldehydy, Heliotrop, Cytryna, Piwonia, Akord deszczu,
Nuty serca: Kwiat wiśni, Koniczyna, Irys, Lotos, Ryż,
Nuty bazy: Ambra, Mech, Piżmo, Papirus, Drewno sandałowe.
Panda (New formula) 2017
(Extrait
de Parfum)
Panda 2017
to wzmocniona wersja tym razem w nowej formule jako ekstrakt perfum. Od razu
powiem że jest zupełnie inna. Pierwsze otwarcie nie jest już tak soczyście zielone
jak w przypadku pierwowzoru. Ukazuje bowiem ono bardzo ciekawy, intrygujący aromat
złożony z kwiatów magnolii wraz z mocnym zapachem słodkich owoców z odrobiną
cytrusowo-jaśminowej herbaty.
Owocowo-kwiatowe
nuty w późniejszym etapie mają dziwnie wyczuwalny, znany mi z nagradzanego zapachu
nietoperza akord rozkopanej torfowej ziemi, jakby unoszący się w powietrzu
aromat przysypanych ziemią owoców a to za sprawą wilgotnej paczuli wzbogaconej
irysem. Pojawiają się również nuty zielono-herbaciane dalej z wyrazistym pudrowo-ziemistym
tłem, lecz są tu na drugim planie. Nuty ozonowe dodatkowo wzmacniają ziemisty aromat.
Dodają mu rześkości i świeżości, jakby powiewu chłodnego zielono-aromatycznego wiatru.
Drzewo sandałowe z kroplą wanilii nadaje w tym zapachu magiczny orientalny
klimat posiadający jakby drugie dno, gdzie bogactwo składników i szlachetnych
nut tak ze sobą współgrających, wyłaniających się harmonijnie i przeplatających
się subtelnie ze sobą, łączy w piękną i
aromatyczną całość. Cudowna kompozycja, jedna z moich ulubionych.
Spotkanie
z uroczą pandą jest tak niezapomniane jak egzotyczny las, który przywołuje dom.
Jak majestatyczna mozaika zroszonej zieleni i bajeczne aromaty kwiatów i
owoców, to stworzenie roztacza wibracje tak lekkie i rozigrane jak bryza
syczuańska. Po otwarciu tego orientalnego zapachu otacza cię w radosnym uścisku
– osmantus, magnolia, lilia i soczysta mandarynka mieszające się w szczęśliwej
bijatyce, by stworzyć moment czystej radości. Gdy zapach łagodnie się osadzi,
poczujesz, że wędrujesz się przez zacieniony korytarz bambusa, gdzie subtelne
nuty jaśminu, ambry i piżma ukazują się spod świeżych zielonych liści i
prowadzą cię do spokojnej oazy. W tym cichym spokoju, beztroski entuzjazm
przewraca cię z boku na bok, unosząc twoją duszę do magicznego miejsca, w
którym panda wędruje i bawi się.
Nuty
głowy: Jabłko, Magnolia, Mandarynka, Lilia, Osmantus, Akordy ozonowe, Herbata,
Nuty serca:Ambra, Akordy powietrzne, Jaśmin, Irys, Paczula,
Nuty bazy: Cyweta, Piżmo, Drewno sandałowe, Wanilia.
Elephant (Extrait de Parfum)
Ogromne
drzewa trzęsą się, kiedy one nadchodzą, odsłonięte liście drżą, kiedy ziemia
dudni pod ciężkimi krokami. Idą z apetytami tak ogromnymi jak ich ociężałe
ciała. Niczego nie oszczędzają ze swojego niewyczerpanego głodu – ogołocone
drzewa, powywracane korzenie, nawet najmniejsze kwiaty nie uciekną spod ich
chwytu. Kiedy te olbrzymy poruszają się, zostawiają za sobą ścieżkę destrukcji.
Ale to, co często wygląda jak rzeź, jest właściwie renesansem. Słonie spełniają
istotną rolę – oczyszczając delikatny ekosystem, pozwalając zakwitnąć nowemu
życiu. Z dołu wyłania się sklepienie
bujnego, wilgotnego listowia, złożone aromaty Zoologist Elephant. W
mieszaninie ożywczej herbaty Darjeeling, kadzidła, wirujących nut magnolii,
kokosu i kakao. Z cierpliwością przetrząsającego w poszukiwaniu żywności stada
oddzierającego korę z gąszczy drzew, zapach rozprasza się stopniowo. To, co się
ukazuje, to rdzeń perfum - piękna i zadowalająca mieszanka nut drzewnych, które
wysuszają się do eleganckiego, naturalnego zapachu drewna sandałowego.
Nuty
głowy: Zielone liście z drzew, Herbata Darjeeling, Magnolia,
Nuty
serca: Kakao, Mleczko kokosowe, Kadzidło frankońskie, Jaśmin, Akordy
drzewne,
Nuty bazy:
Ambra, Piżma, Paczula, Drewno sandałowe.
Oto przetłumaczony
wywiad jaki udzielił Viktorowi perfumiarz Chris Bartlett - twórca najnowszego
zapachu Elephant (Słoń)
Witaj
Chris, dziękuję za to, że znalazłeś czas na ten wywiad! To prawie cztery lata
od naszej pierwszej współpracy (nad Zoologist Beaver)! Widzę, że przez ten czas
skupiałeś się bardziej na dystrybucji składników perfumeryjnych niż na swojej
własnej firmie perfumeryjnej. Czy mógłbyś nam powiedzieć o tym coś więcej?
Tak, chyba
stałem się dostawcą składników z grubsza przez przypadek! Zaczęło się od tego,
że oferowałem materiały na sprzedaż, które musiałem kupić w znacznie większych
ilościach niż to sobie kiedykolwiek wyobrażałem przy ich użyciu, ponieważ, po prostu nikt nie sprzedawał ich w
mniejszych. Ta część interesu rozwijała się bardzo szybko, ponieważ na całym
świecie rozwijało się środowisko amatorskich twórców perfum oraz
niezależne środowisko profesjonalne. W
rezultacie jestem w trakcie wykonywania głównych prac budowlanych, częściowo by
naprawić zapadający się dach, ale także częściowo, by przekształcić obszary
naszej kolebki w bezpieczne sfery gromadzenia składników. Cieszę się, że Pell Wall wspiera teraz tak
wielu dobrze zapowiadających się perfumiarzy, a także zaopatruje znacznie
bardziej uznane firmy i zapewnia dostęp do niektórych z najbardziej
interesujących składników na rynku. Wierzę, że jestem jedynym pracującym
kreatywnym perfumiarzem, który jest także głównym dostawcą składników i sądzę,
że to częściowo dlatego ten aspekt firmy odniósł taki sukces. Nie sprzedaję
niczego czego sam bym nie użył.
Czy wciąż
uczysz sztuki perfumeryjnej i robienia nowych perfum? A mówiąc o nauczaniu,
kiedyś wspomniałeś, że sławny perfumiarz Francis Kurkdjan rzeczywiście
podróżował do Zjednoczonego Królestwa i wygłaszał wykłady innym perfumiarzom.
Pomyślałem,
że był tak zmęczony, że nie miałby czasu, by dzielić się swoją wiedzą dotyczącą
perfum.
Wciąż
prowadzę warsztaty dydaktyczne i zajmuję się okazjonalnymi praktykantami,
chociaż nie robię tego tak często jak bym tego chciał. To jest aspekt pracy,
który lubię. Dążyłem do tego, żeby strona internetowa składników Pell Wall była
edukacyjnym źródłem, tak samo jak po prostu sklep, zatem umieszczam na niej
pytania od innych perfumiarzy na temat materiałów czy moich własnych wrażeń
zapachowych i myśli na temat ich użycia. Na szczęście wciąż dostaję również
dość regularnie zlecenia, by tworzyć nowe zapachy dla innych marek (choć
niewiele jest tak chętnych jak Zoologist, bym z nimi o tym porozmawiał) i wciąż
wypuszczam na rynek przynajmniej raz w roku nowe zapachy pod moją własną marką.
Wierzę, że kiedy uczestniczyłem w rozmowie o Perfumer Lovers London prowadzonej
przez Francisa Kurkdjana, promował on nowe perfumy, które wypuszczał na rynek.
To było bardzo interesujące, ale niestety, nie ujawnił żadnych tajemnic sztuki
perfumiarza!
Porozmawiajmy
o perfumach Elephant, możemy? Stworzenie tych perfum zajęło nam więcej niż rok.
Pamiętam kwiecień 2016, kiedy zaakceptowałem projekt; myśleliśmy, że możemy je
stworzyć w trzy miesiące. W końcu zajęło nam to znacznie dłużej. W tym czasie nas
obu rozpraszało tak wiele rzeczy, a ja cię naprawdę nie pospieszałem (Tak
sadzę!).
Podobała
mi się bardzo praca nad perfumami Elephant, pomimo tego rozproszenia. I z pewnością
nie czułem, by mnie pospieszano. Jedną z uciech tego rodzaju pracy jest to, że
jest mnóstwo wolności dla twórczości, która pojawia się z biegiem czasu. Myślę,
że mieliśmy rację, że zmieniliśmy kierunek, ponieważ perfumy, które
skończyliśmy były znacznie bardziej oryginalnie, a także ponieważ jako
kreatywny perfumiarz wykorzystałem całe moje specjalne siły.
Początkowym
pomysłem na perfumy Elephant były bogate indyjskie perfumy z motywem przyprawy
korzennej/herbaty chai tea/drzewa sandałowego, ponieważ czułem, że słonie i
Hindusi są ze sobą tradycyjnie silnie powiązani. W momencie, kiedy dotarliśmy
do trzeciego prototypu, zmieniliśmy jednak kierunek - „otworzyliśmy okna”, by
wpuścić powietrze do nowych prototypów, by powiedzieć ... teraz dla mnie te perfumy
pachną jak stado słoni idących przez las,
szukających, plądrujących liście drzew.
Z biegiem
czasu oddalaliśmy się coraz bardziej od herbaty chai w kierunku świeżego
powietrza, zieleni i liściastych wpływów (myślę, że to obszar jednych z moich
silnych stron). Poświęciłem wiele czasu, by uzyskać właściwy efekt lasu
tropikalnego i użyłem pewnych bardzo niezwykłych materiałów, dzięki którym tego
dokonałem, wraz z bardziej konwencjonalnymi zielonymi materiałami takimi jak
absolut liści fiołka i Mintonat (który swoją drogą również ma wzmacniające
działanie na inne materiały – wiele materiałów ma więcej niż jedno działanie w
tym zapachu). Stworzenie złudzenia szumu świeżego powietrza niby powinno być
proste, ale jest dość ambitne w perfumach i to nad tym bardzo długo pracowałem.
Małe ilości materiału, które w czystej formie nie pachną zbyt ładnie, są tu
kluczowe, razem z przejrzystymi materiałami, które „otwierają” perfumy i
sprawiają, że śpiewają. W perfumach Elephant zastosowałem 6% Kohinool, by
uzyskać ten efekt. To wspaniały materiał z delikatnymi aspektami ambrowo-drzewnymi
z aspektami kwiatowymi. Dodatkowo jego nazwa pochodzi od najsłynniejszego
diamentu na świecie – i kogo by to nie zainspirowało?
Wspomniałeś,
że perfumy Elephant były twoimi najbardziej skomplikowanymi perfumami.
Tak. Na
początku nic tego nie zapowiadało. Ale kiedy czas mijał, a my dodawaliśmy
bardziej skomplikowanych akordów, skończyło się setkami oddzielnych materiałów.
Jednym z najbardziej złożonych akordów jest drewno sandałowe złożone z 26
różnych składników w tym naturalnego drzewa sandałowego z Vanuatu, które, będąc
naturalnym produktem, samo jest złożone z tuzinów aromatycznych substancji
chemicznych. Prawie tak samo złożony jest akord czekoladowy w 23 materiałach w
tym kilku materiałów o bardzo wysokim działaniu, które wymagają bardzo
starannego dawkowana, by dobrać je właściwie i użyć w znikomo małych ilościach.
Większość perfum, które stworzyłem zawiera mniej niż 50 składników, co jest
dość typowe dla zapachów komercyjnych. Mam nadzieję, że osoby używające tych
perfum nie będą wcale świadome tej złożoności, poza poczuciem, że zapach
powinien bardziej podtrzymywać ich ciekawość i wydawać się bardziej naturalny.
Według mnie, jeśli zbyt łatwo możesz wyodrębnić poszczególne nuty w perfumach,
to nie są one jeszcze skończone. Perfumy mają swój zapach. Jeśli czujesz tylko
składniki, to jest to jeszcze wciąż tylko mieszanka.
Wielu
ludzi, którzy kochają zapach, mówią, że jednym z ich ulubionych składników jest
drewno sandałowe, a jeszcze niewielu ludzi czuło zapach prawdziwego olejku z
drzewa sandałowego. Poza tym są różne rodzaje i gatunki olejków z drzewa
sandałowego. Dla mnie jego zapach jest łagodnie drzewny i kremowy, zdecydowanie
wyrazisty, ale nie za silny. Czy możesz nam powiedzieć coś więcej na temat
drzewa sandałowego w perfumerii i twojego akordu drewna sandałowego w perfumach
Elephant?
Naturalne
drewno sandałowe jest bardzo drogie i trudno do tej pory go znaleźć, ale ten
rodzaj szeroko uznawany za najlepszy – indyjskie drzewo sandałowe z rdzenia
sandałowca białego – nie jest legalnie nigdzie dostępny poza Indiami. Zatem,
jeśli ktoś ci je oferuje to albo pochodzi ono z przemytu albo, co bardziej
prawdopodobne, jest podróbką. Według mnie sandałowiec z Vanuatu z Santalum
austrocaledonicum jest następnym najlepszym sandałowcem, a rząd wyspy zaczął
aktywnie zachęcać społeczność do uprawiania i sadzenia go około 10 lat temu.
Ten olejek jest również bardzo drogi, ale na szczęście kupiłem mały zapas 6 lat
temu, który wciąż uzupełniam. Następny będzie Santalum spicalum czy sandałowiec
australijski obecnie rozlegle importowany do Indii dla destylacji. W końcu są
inne niezwiązane gatunki takie jak Amyris balsamifera – czasami sprzedawane
jako zachodnioindyjskie drzewo sandałowe – co jest oszustwem. Ale poza tym, że
jest to zupełnie inna roślina, z której można wyprodukować bardzo delikatny
olejek. Olejek drzewny jest powszechnie sprzedawany, ale osobiście sądzę, że
olejek pozyskiwany z kory jest lepszy. Perfumy Elephant zawierają drewno sandałowe
z Vanuatu, a także olejek z kory Amyris i dwa tuziny innych składników
połączonych ze sobą, by stworzyć przekonywującą imitację indyjskiego drzewa
sandałowego, ale z trochę większą siłą i mocą. Wielu ludzi prawie nie czuje
prawdziwego drewna sandałowego, ale prawie każdy powinien wyczuć mieszankę
użytą w perfumach Elephant.
Chcę także
wspomnieć o mleczku kokosowym i składnikach kakaowych, których użyłeś w
perfumach Elephant. Wiem, że one są w tych perfumach, ponieważ opracowywaliśmy
ten zapach razem, ale myślę, że większość osób może mieć problem z ich
wykryciem. Te dwa składniki mają wyraźne, silne skojarzenie z
jedzeniem/zapachem, a przecież w tych perfumach użyto ich delikatnie.
Próbowałem
używać tych składników w sposób, który pozwoliłby im połączyć się w tych
perfumach w całość. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy poprosiłeś mnie, żebym dodał
nutę czekoladową – coś, czego nie było na początku w wytycznych – powiedziałem,
że to z pewnością możliwe. Wyobraziłem sobie czekoladę, która podkreśliłaby i wydobyłaby
drewno sandałowe, by dać mu jeszcze więcej bogactwa i głębi. Jeśli będziesz
szukać czekolady w perfumach Elephant, możesz z pewnością ją zaleźć – ale jeśli
nie będziesz szukać, nie sądź, że poczujesz ją jak na przykład w perfumach Coco
Madmoiselle firmy Chanel. W ten sam sposób dostrzegłem składnik mleczka
kokosowego działający na rzecz mlecznych, delikatnych składników rdzenia drewna
sandałowego perfum Elephant. Nie chciałem, żeby pachniały jak jedzenie. Wszak
większość ludzi lubi zapach smażonego bekonu, ale tylko nieliczni ludzie chcą
używać perfum, które tak pachną!
Czy mogę
przypuszczać, że perfumy Elephant to twoja największa duma? Czego osoby, które
ich używają powinny oczekiwać od tych perfum?
Przypuszczam,
że jeśli zapytasz większość twórców perfum, jakie jest ich ulubione dzieło,
powiedzą zazwyczaj, że to jest to, które ostatnio skończyli. Tak z pewnością
jest ze mną! Przypuszczam, że częściowo powodem tego jest to, że tak jak wielu
artystów czy rzemieślników, zawsze czegoś szukam, by udoskonalić jakość dzieła,
które robię. Perfumy Elephant skorzystały ze wszystkich moich błędów i
sukcesów, które zaistniały do tej pory. Mam nadzieję, że będzie to ogromny
sukces komercyjny – ale nawet jeśli nie będzie, wierzę, że stworzyliśmy coś
szczerze oryginalnego i jestem z tego niezwykle dumny. Na zatłoczonym rynku
perfum nie jest łatwo natknąć się na coś, co jest nowe, piękne i ma coś do
powiedzenia. Perfumy Elephant są tym wszystkim.
Dziękuję
ci bardzo!
Wzmianka
dla czytelnika: Może wydawać się to dziwne, że nazywam perfumy Elephant
„Zapachem wylesiania”. Słonie mają wielkie apetyty i na pozór są dość
destrukcyjne dla swojego środowiska. W 2013 roku obejrzałem program TED Talk biologa
Allana Savory na temat wylesiania. Wyznał on, że w latach 1950-tych, kiedy był
młody, jego badania wskazywały mu, że żeby zatrzymać pogarszanie się ziemi w
afrykańskich parkach narodowych, należy ograniczyć liczbę słoni. Rząd się
zgodził, po czym zabito 40 000 słoni, by „zatrzymać zniszczenie”. Później
odkrył, że jego wnioski z badań były błędne. Opisał, że był to „najsmutniejszy
i największy błąd jego życia, który zabierze ze sobą do grobu”. To wywołało
silniejszą determinację, by znaleźć
rozwiązanie na wylesianie. W końcu wymyślił, że stałe wypasanie i ruch dużych
stad są istotne dla regeneracji i ochrony naturalnego ekosystemu. Po tej
rozmowie miałem zapłakane oczy i na zawsze pozostanie ona w mojej pamięci.
Później oglądałem więcej programów na temat słoni i dowiedziałem się, że ich
„oczyszczające” zachowanie odgrywa ważną rolę w rozprzestrzenianiu się nasion i
oczyszczaniu terenu, by nowe rośliny mogły rosnąć.
-Victor
Wong. Kiedy wąchałem czwartą przeróbkę perfum Elephant Chrisa - aromat świeżego
powietrza, zielonych liści, drzewnego suchego mchu – natychmiast wyobraziłem
sobie w głowie obrazy liści i kory, którą słonie obdzierają z drzew.
Wiedziałem, że to był właściwy kierunek zapachu, z którym powinniśmy ruszyć na
przód. Mam nadzieję, że ten zapach się wam spodoba. To jeden z najbardziej
dumnych wytworów Zoologist. Victor Wong