Francuski twórca Laurent Mazzone, właściciel pięknych
perfum LM Parfums oficjalnie zaprezentuje swoje najnowsze dwa pachnidła
które będą w koncentracji wód perfumowanych podczas najbliższych Mediolańskich
Targów Esxence - The Scent of Excellence już 31 Marca 2016 roku.
Opis:
Nowe wody perfumowane mają rozpoznawalny, śmiały
charakter, współgrają z motywami pasji, alchemii, zamiłowania i paradoksów.
SINE
DIE
Powolne wyłanianie się uwalnianych uczuć przybliża nas
do krystalicznie czystego i głębokiego upijania się, odrzucającego do
następnego dnia, widma niekończącej się przestrzeni.
Pachnidło to jest połączeniem niezwykłych składników.To
aromatyczna, pełna życia kompozycja ukazująca w sobie bogactwo lekkich
elementów roślinnych.
Mam ogromny sentyment do takich zapachów, wszak figa była
jedną z pierwszych moich fascynacji zielonymi perfumami niszowymi. Kompozycja
ta zbudowana jest prawie w całości z chrupiących nut zielonego drzewa figowego
i fiołków. W tym przypadku królową jest jedna roślina czyli: figa- ulubiony
owoc greckiego filozofa Platona. Teraz kiedy chłodne dni i oczekiwanie na
wiosnę wprawiają nas w melancholię i wzbudzają tęsknotę za ciepłymi wiosennymi
dniami, aromat tego listowia i owoców
przypomina swoim zielonym, lekko mlecznym aromatem i pozwala nam łatwiej
przetrwać chłodny, nieprzyjemny czas.
Figi pochodzą z bardzo odległych czasów neolitu. Mają za
sobą bogatą historię, a biorąc za wyznacznik drzewne ryciny pochodzące ze
Średniowiecza i Renesansu, stanowiły one część Rajskiego Ogrodu, z ich
szerokimi liśćmi, służącymi za pierwszy w zasięgu środek skromności po upadku
Adama i Ewy. Znane były dobrze Egipcjanom którzy tworzyli zachowane po dziś płaskorzeźby sprzed 2500 tysięcy lat temu. Zapach
fig jest niesamowity i wyjątkowy. Jednakże, oprócz właściwości owoców, magiczna
aura samego drzewa figowego, jego ożywcza bujna zieleń, atrakcyjnie wyglądające
gorzkie łodygi, kora i żywiczna świeżość soków oraz cień jaki daje przyczyniają
się do ich nieodpartego uroku.
Figa w całej okazałości towarzyszy nam przez cały czas
połączona z mocnym wątkiem fiołkowym który tu został pięknie uzupełniony
akordem skórzanym. Fiołek zresztą w połączeniu z owocem pachnie niezwykle
obiecująco. Jak dojrzałe w słońcu ciemne kiście słodkich winogron. Z czasem
zapach nabiera bardziej zmysłowego charakteru, osiada na piękniej miękkiej i kremowej
bazie lecz w dalszym ciągu wybija się zielono-owocowy wątek figowy, lekko
mleczny z młodych świeżych chrupiących gałązek i listowia. Roślinność ta
pięknie otula, dodaje pachnidłu zielonej, lekko pikantnej świeżości. Na sam
koniec gdy już wszystkie akordy przycichną ukazuje się subtelna słodycz owocu
osiadającego na miękkiej drzewnej bazie.
To,co szczególnie doceniam w tym pachnidle to tę niesamowitą harmonię, nienachalność,
niezaprzeczalny urok i elegancję tej kompozycji. Spowija właściciela delikatnym
zielonym woalem, lecz nie jest inwazyjny.O wykręcaniu nosów towarzyszącym mi osobom mowy
nie ma. Sine Die to przede wszystkim prawdziwa esencja perfum,których każda
kropla warta jest poznania.
Nuty: Figi, Grejpfrut, Akordy skórzane, Fiołek, Białe drewno, Ambra.
ALDHÈYX
Pamiętam zapach perfum na jej skórze, tak niewinne, pod
wpływem jego pazurów. Jeśli chodzi o tą
niekończącą się, bezsenną noc zachowałem w pamięci tylko jego zapach
Aldheyx...Jego uzależnienie było wtedy wieczne.
Aldheyx jest jeszcze świeżą premierą, która niebawem
zostanie przedstawiona na zbliżających się Mediolańskich targach Esxence 2016
oraz To zapach bardzo w moim typie, ponieważ jak większość osób wie jestem
wielbicielem wszelakich aldehydowych perfum.
Pachnidło jak i inne perfumy w kolekcji tej marki
opierają się głównie na najlepszych jakościowo składnikach, a najnowszy
olfaktoryczny twór jest jednym z najbardziej hipnotyzujących i uzależniających
zapachów jaki powstał w stajni twórcy tej marki. Należy do kategorii tych,
gdzie każdy składnik ma swoje odpowiednie miejsce i jest wprost idealnie wyważony.
W Aldheyx wykorzystano nowatorskie aldehydy - zimne,
ostre jak mroźny oddech lub oślepiające światło i połączono je z musującą
bergamotką. Początkowo w otwarciu ukazują się na skórze świeże i lekkie akordy które
zawdzięczamy właśnie aldehydom -
aksamitnym, krystalicznym, o lekko metalicznym posmaku zmieszanym z bergamotką.
Tę przyjemną woń można porównać do
morskiej bryzy dodającej energii potem wpleciony w to wszystko dyskretny fiołek
piękny, nieco wilgotny który przekształca się w eleganckie, odrobinę pudrowe
luksusowe mydełko, nadaje mu niespotykanej głębi.
Aldehydy to unikatowy syntetyczny związek zapachowy,
często stosowany w perfumach. Mają niewątpliwą zaletę: doskonale
wiążą poszczególne nuty aromatycznej mieszanki w jedwabistą całość,
tworząc spójny bukiet zapachowy. Obecnie znaleźć je można w składzie niemal
każdych perfum, ale pierwsze skrzypce grają tylko w niektórych kompozycjach
tworzonych przez wirtuozów syntetycznych mieszanek zapachowych – perfum
aldehydowych. Choć aldehydów do aromatyzowania kosmetyków używało się od lat, a
do perfum po raz pierwszy dodał ich już w 1882 r. Paul Parquet w Fougère
Royale, kompozycji opracowanej dla Houbigant, to właśnie Chanel No.
5 zasłynął w 1921 r. jako prototyp perfum aldehydowych. Szczególnie
połączenie aldehydów C10, C11 i C12 (pomarańcza, kolendra, fiołek) stało się
tak popularne, że na stałe wyznaczyło definicję bazy bukietu perfum
aldehydowych. Ich dominujące nuty określić można jako zapach mydlany:
musujący, niby-cytrusowy, niby-kwiatowy, niby-woskowy.
Aldehydowe akordy łączą się z egzotyką kwiecia białego
jaśminu o grubym listowiu, dopiero co zerwanego z ogrodu, lekko skropionego
lodowatą aldehydową rosą. Ten moment towarzyszy nam przez dość długi czas.
Wibrująca mieszanka o mleczno-metaliczno-kwiatowym odbiorze zdumiewa! Zdaje się promieniować czystą, nieskazitelną
energią. Unosi się jak delikatny podmuch świeżego powietrza muśniętego białym
kwieciem i musującym winem. Potem zapach
ewoluuje w kierunku delikatnie aksamitnym, zamszowym i opada spokojnie w
miękkie, sterylnie czyste objęcia piżma. Heliotrop z kaszmeranem nadają
ciepłego brzmienia oraz pudrowej aksamitności. Rozgrzewa się na skórze i w
cudownie naturalny sposób z nią się zespala, a subtelny dodatek ambrowy nadaje
morskiego, lekko pikantnego brzmienia.
Kompozycja zaskakuje spokojnymi przejściami z czasem
ukazując bardziej zmysłowy, cielesny wręcz bliskoskórny charakter. To niezwykłe
pachnidło w którym od samego początku noszenia nie mamy wątpliwości, że głównym
akordem królującym jest intensywna woń aldehydów kusząca ukrytą potęgą
zmysłowości. W całości jest to zapach bardzo przestrzenny, wdzięczny, nie
narzucający się otoczeniu i mocno trzyma sie blisko przy skórze. Cudowna,
olfaktoryczna symfonia i rozkosz dla zmysłów.
Bardzo wyraziste z początku, zaskakujące pachnidło
raczej nie z tych kadzidlano-drzewno-mrocznych, lecz chłodnych
zimno-metalicznych, krystalicznych o niezwykłym pięknie.
Kompozycja uwodzicielska, działająca na wyobraźnię, delikatna
i świeża. Przy globalnym noszeniu daje poczucie wypielęgnowania i czystości.
Dla wielbicieli czule otulających pachnideł, dla osób znających swoją wartość,
eleganckich i ceniących klasykę, ambitnych o silnym charakterze i twardo
stąpających po ziemi. Gorąco polecam testy gdyż są to niezwykłe w noszeniu perfumy.
Nuty: Świeże aldehydy, Bergamotka, Płatki jaśminu, Heliotrop, Kaszmeran, Białe piżmo.