MIN New
York mieszcząca się na Crossy Street na dolnym Manhattanie jest niszową
perfumerią z charakterem i jednym z najbardziej rozpoznawalnych zapachowych
miejsc na świecie znajdująca się na Manhattanie, w której znajdziemy ponad 100
luksusowych marek z całego globu.
Założona
została w 1999 roku przez Chada Murawczyka z interesująco
brzmiącym nazwiskiem (jego dziadkowie pochodzą z Polski) Firma wyznaje
prostą filozofię: „Świat nie potrzebuje więcej produktów. Potrzebuje
lepszych produktów”
MIN w 2014
roku zaprezentowało prawdziwą gratkę dla koneserów znakomitego perfumiarstwa -
swoją własną linię perfum zatytułowaną: Scent Stories vol.1 w której
znalazło się 11 znakomitych pachnideł inspirowanych wspomnieniami a
skomponowanych z najwyższej jakości ingrediencji zamkniętych w czarnych,
minimalistycznych flakonach. Każda limitowana edycja zapachu z 1000 dostępnych
jest ręcznie sygnowana i numerowana.
W tym roku
marka przedstawia swoją olfaktoryczna podróż z nową kolekcją Scent Stories
vol.2 na którą znalazło się pięć limitowanych i numerowanych pachnideł w takich
samych czarnych flakonach jak poprzednia kolekcja.
Scent
Stories vol.2
Ad Lumen -
Chapter: 1
Nuty:
Włoska Bergamotka, Egipski jaśmin, Róża, Piżma.
Powiem
szczerze że po lekturze nut w życiu nie zgadłbym że to pachnidło mnie aż tak
zachwyci, a jednak. To co ono wyprawiało w połączeniu z moją skórą nie potrafię
opisać jednym zdaniem. Wprost uzależniłem się od tej cudownej woni.
Uwielbiam
zapachy nieskomplikowane, klarowne, przejrzyste, o raczej bliskoskórnej
projekcji, i do nich właśnie należy Ad Lumen, którego spokojnie można używać z
innymi zapachami, albowiem wspaniale z nimi harmonizuje.
Prostota,
czystość, szczerość tego zapachu urzekła mnie od pierwszego wdechu.
Początek
to świeże i lekkie otwarcie cytrusowego sorbetu rozlewającego się na skórze
świetlistą wstęgą. Ta lekka, wibrująca mieszanka wzmocniona została subtelnymi białymi
kremowymi akordami kwiatowymi które o dziwo w ogóle nie przytłaczają, a całość została
przyprószona subtelnym, delikatnym piżmowym pudrem. To połączenie staje się nieco mydlane spowija
szyję niczym kaszmirowy szal, pieści zmysły i ten etap mi się szalenie podoba.
Jest biało, czysto i nieskazitelnie.
Przypomina
zapach czystości, bieli, świeżego prania, zapachu świeżo wypranej białej
koszuli. Właśnie tak to pachnidło odbieram. Wyczuwam w nim także subtelny
dodatek aldehydowy, który został pominięty w spisie nut.
Podsumowując:
Cudownie lekkie, finezyjne i imponująco czyste pachnidło, bezpretensjonalne, klarowne,
a jednocześnie zniewalające swoim czarem, które trwa cały dzień. Myślę, że jego
urok i wyjątkowość tkwi właśnie w tej prostocie i minimalizmie. A ja kocham się
takimi delektować.
Dla mnie
jest to mistrzowska kreacja która uczyni, że poczujemy się w niej wyjątkowo
więc trzeba ją poznać!
Scent
Stories vol.2
Plush -
Chapter: 2
Nuty:
Kwiat pomarańczy, Wanilia, Ylang-ylang, Jaśmin, Drewno kaszmirowe, Korzeń
irysa, Paczula, Piżmo, Szara ambra, Aldehydy, Galbanum.
Plush to
zapach w którym z początku dominuje pikantne przykurzone galbanum z dodatkiem
kwiatu pomarańczy.
Zapach
zaczyna się bardzo intensywnie: olbrzymim koszem pełnym zebranego kwiecia
pomarańczy. Po kilkunastu sekundach do głosu dochodzi galbanum którego jest tu
tak dużo że aż świdruje w nosie, a razem z pudrowym irysem odpowiada za jego suchy,
jedwabisty i pikantny charakter. Pozornie chaotyczne mieszanka z dodatkiem pikantnej
ambry do której znów dochodzi to ziele układa się w interesującą całość a gorąca
wanilia z aldehydami i kremowym ylangiem subtelnie łagodzą wszelkie ostre nuty.
Potem w
tle pojawia się coś, co trudno mi było określić. Pachnidło ukazuje coś bardzo
słodkiego tak jakby połączenie cynamonowego gęstego lejącego drzewnego miodu z
karmelizowanym wręcz palonym cukrem. Ten etap zapachu może noszącego naprawdę zmęczyć
i choć nie jest to gourmandowy ulep, to dla mnie zdecydowanie jest za
słodki na tym etapie. Ten środek mnie zdecydowanie przerósł i zmęczył.
Nie umiem
tego wyrazić ale dopiero długo pod koniec noszenia kiedy wszystko pięknie ucichnie,
to zaczyna przyjemnie pachnieć najprawdziwszą czekoladą. Jest to taka subtelna czekoladowa
słodycz muśnięta miodową lekko cierpką nutą. Podejrzewam że za ten efekt
odpowiada min. dodatek ciepłej paczuli, i właśnie ten etap tu najbardziej mi odpowiada.
Ze względu
na ogromną moc rażenia na upały się nie nadaje, ponieważ zadusi zarówno
noszącego to pachnidło jak i otoczenie. Raczej idealnie się sprawdzi w
taką deszczową, zimną aurę jaka dziś panuje, zdecydowanie na chłodne
zimowo-jesienne dni. Polecam testy wielbicielkom pachnideł słodkich, kwiatowo-drzewnych,
lekko pikantnych ocieplających i otulających wieczorną zimową porą.
Scent
Stories vol.2
Chef’s
Table - Chapter: 3
Nuty:
Bergamotka, Bazylia, Szałwia, Pomidor, Czarna porzeczka, Turecka róża, Fasolka Tonka,
Piżmo, Szara ambra.
Ten zapach
kusi aromatycznymi zielonymi składnikami służącymi do wydobycia smakowitych
aromatów w wielu potrawach: naturalne przyprawy, świeże, aromatyczne zioła. Bez
ich zapachu i smaku trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek kuchnię. Ziołowa
świeżość nadaje pachnidłu o lekkim charakterze wyjątkowemu dynamizmowi.
Zioła ukazane
w Chef’s Table są zbierane bardzo wczesnym rankiem, pokryte jeszcze poranną
rosą z dodatkiem aromatycznym lekko cierpkim zapachem listowia ukrytego w śród zebranych
pomidorów koktajlowych który subtelnie unosi się w powietrzu. Ten aromat
przywodzi mi na myśl dzieciństwo, dom rodzinny i ogród pełen warzyw z mnóstwem
świeżych i niemytych czerwonych pomidorów które potem jedliśmy prosto z krzaka,
pełnych zdrowotnego likopenu - naturalnego barwnika nadającego pomidorom ich
czerwony kolor, ale przede wszystkim karotenoidu o właściwościach
antyoksydacyjnych. W ten sposób zmniejszają one ryzyko wystąpienia przeróżnych
chorób.
Taki
pomidor uprawiany z wielką miłością to prawdziwy skarb. Jakże miła odmiana od
tego co prezentują nam sklepy spożywcze: naładowanego chemią, plastikowego, i
bez zapachu.
Po
dłuższym czasie aromaty ziół przygasają a wtedy pojawia się prawdziwy król
wieczoru: gnieciony liść czarnej porzeczki z dodatkiem czarnych lekko
kwaskowych, cierpkich owoców.
Zapach
opada na miękkie piżmowe objęcie, a dzięki dodatkowi tonki staje się suchy,
lekko pudrowy i jedwabisty. Koniec zapachu to również nieśmiało wychylająca się
zza kotary subtelna róża machająca nam na pożegnanie.
Podsumowując:
Pachnidło przeznaczone dla wielbicieli aromatycznych ziół i najwierniej
odwzorowanego krzaka porzeczki w perfumach. Od samego ziemistego korzenia aż po
dojrzałe kwaskowate owoce. Gorąco polecam!
Scent
Stories vol.2
Forever
Now - Chapter: 4
Nuty:
Kolendra, Różowy pieprz, Geranium, Aldehydy, Kadzidło frankońskie, Drewno
cedrowe, Drewno sandałowe, Skóra, Absolut labdanum.
Delikatny
i subtelnie drzewny zapach z mocnym dodatkiem w postaci przyjemnie chłodnego kadzidła
frakońskiego - mocno przyprawionego i odrobinę skórzanego. Olibanum nie męczy
swoja projekcją, jak w innych tego typu tworach, a wręcz upaja i oplata jak
bluszcz swoim pięknym lecz subtelnym dymnym podmuchem, przylegając do ciała,
cały czas pozostaje blisko skóry. To taki kadzidlany twór w wersji light :) Razem
z innymi składnikami daje delikatny kadzidlano-balsamiczny aromat który nadaje
kompozycji wyjątkowej szlachetności i pewnego rodzaju tajemniczości.
Testowany
Forever Now ma świetną trwałość, mimo że ma kilka bliskoskórnych akordów jest
wyczuwalny bardzo długo i na pewno wyróżnia się spośród innych tego typu
perfum za też co go uwielbiam bo jest
naprawdę mistrzowsko zmieszany.
Z początku
jest pikantnie. Aromaty z kadzidłem dodatkiem ukazują mi pochmurny i trochę
wietrzny obraz. Do nich dołącza pieprz i kolendra a zapach jasnej, sterylnie
czystej aldehydowej chmurki od których bije moc świeżości, lekkości i radości
jest tu prawie nie zauważalna. Została schowana za zasłoną drzewno-kadzidlanych
ingrediencji.
Po
dłuższym czasie zapach powoli się rozpromienia i ociepla a baza robi się
delikatna, drzewna dzięki sandałowcu. Ten lekko mleczny drzewny akcent
nadaje pachnidłu aksamitności, kremowości, a razem z cielesnym labdanum
rozjaśnia te chłodne przestrzenie. Staje się miękkie, lekko słodkawe.
Pięknie
ociepla całość nadając mu wymiar zapachu przyjemnego na jesienno-zimowe chłody.
Ależ mi
się te perfumy podobają! Ostatnia faza tego pachnidła jest mistrzowska i
chyba powoli się przekonuje do nie lubianego przeze mnie labdanum.
Swoją
przygodę ze składnikiem jakim jest olibanum zacząłem dobrych kilkanaście lat
temu i odkąd pamiętam strasznie mnie drażnił i odrzucał. Tutaj jestem
pozytywnie zaskoczony tym zapachem i chyba czas się z nim przeprosić.
Są zapachy, które chce się nosić i wąchać bo są piękne. Do takich zaliczam
Forever now bo takowym jest. Idealny na niemal każdą okazję, głównie sprawdzi
się wczesną wiosną, jesienią oraz zimą.
Podejrzewam
że także latem podgrzany słonecznymi promieniami może ukazać interesujące
oblicze.
Wzbudził
autentyczny zachwyt otoczenia więc gorąco polecam do testów!
Scent
Stories vol.2
Coda -
Chapter: 5
Nuty:
Aldehydy, Śliwka, Kwiatowe akordy, Akordy drzew, Skóra, Piżmo.
Działająca
na wyobraźnię nazwa zapachu i minimalistyczny flakon, zachęciły mnie do
dalszych testów. Tym razem z kolejnym pachnidłem skierowanym w damską stronę.
To piękna
kompozycja. Namiętna i gorąca, słodka i otulająca, przeznaczona dla kobiet
które poszukują zimą eliksirów upojnie słodkich o niezwykłym pięknie i potężnej
projekcji.
Coda to
zapach drzewny, śliwkowo-aldehydowy z mocno wykręcajacą ulepną słodyczą
śliwkowego likieru. Ten owocowy dodatek ma tu moc porażającą i jakże piękną,
która na pewnym etapie pachnie szafranowo.
Tuż na
samym wstępie prezentuje się solidna dawka aldehydów, które z kwiatostanem
zmienia się w bogaty aldehydowy bukiet wspaniale rozwijający się na skórze.
Jest doskonałą harmonią między ciepłymi drzewno-skórzanymi aromatami a właśnie intensywnym kwiatowym, bogatym w
eteryczne olejki. To połączenie pięknie zostało rozświetlone piżmowymi
ingrediencjami w bazie zapachu.
Bardzo
wyrazisty, upojnie słodki aromat jak suszone w gorącym słońcu daktyle muśnięte
szafranowym miodem dodające ciepła tej uroczej kompozycji.
W dalszej
części zapach staje się kremowo ciepły i drzewny, z wciąż wyczuwalną porażającą
śliwą do której dochodzą pikantne akordy skórzane. Zapach z początku wydał mi
się taki jadalny, słodki i puszysty niczym szafranowo-owocowo-miodowy mus.
Podsumowując:
Świetnie skomponowany, przeznaczony dla wielbicielek ciężkich, ogoniastych,
ulepnych jesiennych aromatów. Zainteresowanych odsyłam do perfumerii gdzie
takowe pachnidło które jest już dostępne łącznie z innymi z nowej kolekcji.